Monisgnor Torbjørn: - Kiedy nabierasz prędkości, to tak, jakby motor i ciało stawały się jednością
Niektórzy lubią iść na pielgrzymkę pieszo. Msgr Torbjørn woli Hondę o pojemności 1000 cm3 na dwóch kołach.
Tekst i zdjęcia: Petter T. Stocke-Nicolaisen Tłumaczenie: Marta Tomczyk-Maryon
Wywiad był opublikowany 27.07.2022 tuż przed świętem olsok i dlatego pierwsze pytanie dotyczy patrona Norwegii [przyp. tłum.].
– Co znaczy dla ciebie św. Olaf?
– Zawsze fascynował mnie św. Olav, który zwyciężył „przegrywając”, czyli nie siłą broni, ale poprzez śmierć – mówi prałat Torbjørn, który już w wieku 16 lat (w 1970 r.) po raz pierwszy wyruszył na pielgrzymkę z Kristiansand do Stiklestad.
Od tego czasu jako ksiądz uczestniczył zarówno w obchodach olsok w Stiklestad, jak i brał udział w w Hønefoss:
– Kiedyś w garażu znaleziono stary ołtarz od sióstr józefitek z Porsgrunn. Rolnik ze Storøya w Tyrifjorden zaoferował miejsce, a z pomocą Norweskich Sił Zbrojnych ołtarz został przetransportowany. Inna pomocna dłoń pomogła zbudować duży baldachim nad ołtarzem. I tak od lat stało się tradycją [w Hønefoss – przyp. tłum.], by gromadzić się na Mszy podczas oslok, a następnie na pikniku - mówi proboszcz, który wkrótce przeprowadzi się z Hønefoss w głąb lądu do jednej z parafii niedaleko Oslo: parafii NMP w Stabekk.
EASY RIDER W SUTANNIE: - Równie szybko możesz dojechać samochodem, ale nie będziesz tak blisko natury jak jadąc na motorze. Myślę, że o to w tym chodzi - mówi msgr Torbjørn Olsen o swojej pasji motocyklowej.
– Jeśli wybierasz się na letnią pielgrzymkę, która jest większym wyzwaniem pod względem liczby kilometrów niż do Storøya, to w jaki sposób najchętniej podróżujesz?
– Miejscem, w którym nie byłem, ale do którego muszę kiedyś dotrzeć, jest wyspa Selja. Chcę tam pojechać, ponieważ jest to jedno z naszych klasycznych miejsc pielgrzymkowych w Norwegii. Byłem w Stiklestad wiele razy i jest super, ale na Selję niestety jeszcze nie dotarłem - przyznaje Monsignor Torbjørn.
Najczęściej odwiedzanym przez niego celem pielgrzymek jest francuskie Lourdes. Uczestniczył tam w tzw. pielgrzymce wojskowej.
– Myślę, że fajnie było mieć ze sobą ludzi stąd na dziesięciodniowej wycieczce. Było nas aż 30! Moglibyśmy zarezerwować cały wagon – mówi pełen entuzjazmu prałat.
Trzyma się też starego sposobu myślenia: najważniejszy jest cel, więc samo chodzenie nie jest aż tak ważne.
– Chciałbym pojechać na motorze lub pociągiem. Lubię przebywać na łonie natury - przyznaje.
JEDNOŚĆ: Kiedy ciało i motor współpracują ze sobą, sprostasz wyzwaniu - mówi msgr Torbjørn.
Motocyklowa pasja
Msgr Torbjørn twierdzi, że lubi spacerować na łonie natury, ale jeśli spojrzeć na jego strój, to nietrudno zgadnąć, że jego ulubionym środkiem przemieszczania się jest motocykl.
– Skąd się wzięła ta pasja?
– W dorosłym wieku prawie każdego lata jeździłem na motorze. Kilka lat temu w 5 dni dojechałem motorem z Hønefoss do Murmańska. Teraz nie byłoby to możliwe. Kilka lat temu jeździłem po Islandii - mówi i wyjaśnia, że jest tam bardzo ładnie, zwłaszcza, gdy nie pada.
– Ale tam prawie zawsze pada. Kilka lat temu na 9 dni podróży podczas letnich wakacji, 8 z nich było deszczowych... – mówi prałat Torbjørn z uśmiechem.
Trudno mu wytłumaczyć, skąd wzięła się jego pasja do dwóch kółek:
– Równie szybko możesz dojechać samochodem, ale nie będziesz tak blisko natury jak jadąc na motorze. Myślę, że o to w tym chodzi. Poza tym: kiedy nabierasz prędkości, to tak, jakby motor i ciało stawały się jednym, gdy będziesz to potrafił, opanujesz jazdę. To wyjątkowe uczucie - mówi i opisuje, jak można przejechać chłodnym tunelem, a potem obok rozgrzanej ziemi, gdzie pachnie polem…
– Zmysły nieustannie pracują. Lubię to, poza tym mam dobre zdanie o środowisku MC. Jest mocne i zżyte. I muszę jeszcze przyznać: wyglądasz młodziej niż jesteś! Miłość do motoru to aktywne oszukiwanie samego siebie!
Słowa, nie przemoc
Najpierw była pandemia, a potem wybuchła przerażająca wojna na Ukrainie, wielu ludzi boryka się z problemami ekonomicznymi, z wyższymi stopami procentowymi, cenami energii elektrycznej, żywności i artykułów pierwszej potrzeby.
– Jak znaleźć nadzieję i radość, gdy nad horyzontem zbierają się chmury?
– Łatwiej powiedzieć niż zrobić. W Hønefoss z wojny wyszło coś dobrego, ponieważ pozyskaliśmy w parafii nowych ukraińskich członków. Przybyło dużo rodzin, które dały nam nowych ministrantów. Tło jest tragiczne, dzielimy ich ból, ale dla nas ma to również pozytywny wpływ. Mamy więc powód do radości - mówi msgr Torbjørn.
– Trzeba być czujnym i szukać dobra, żeby je znaleźć – i nie przeoczyć – mówi.
Norwegia została niedawno doświadczona masową strzelaniną, w której było dwóch zabitych i ponad 20 rannych. Zaraz potem policja podniosła poziom zagrożenia terrorystycznego i określiła atak w centrum Oslo jako „skrajny islamistyczny akt terroryzmu”.
– Co o tym myślisz?
– Wyrażanie swoich opinii przy użyciu przemocy stało się trendem. Musimy się od tego zdystansować. Naszą chrześcijańską odpowiedzią we wszystkich sprawach jest walka słowem, a nie przy użyciu siły fizycznej - podkreśla prałat Torbjørn i opowiada o Øysteinie Erlendssonie, który był arcybiskupem Nidaros od ok. 1150:
– Był pierwszym Norwegiem, który otrzymał porządne wykształcenie za granicą, we Francji: a sposób, w jaki wykorzystał swoją wiedzę i jego działalność po powrocie, reprezentują w norweskiej historii przejście od miecza do dobrych argumentów: Jeśli powrócimy do starego sposobu załatwiania spraw, będzie to smutne – twierdzi msgr Torbjørn.
Podkreśla wolność słowa jako najważniejsze antidotum na przemoc:
– Trzeba ją promować we wszystkich wymiarach, ponieważ wolność słowa jest teraz pod presją. Musimy mieć dużo miejsca na opinie sprzeczne z politycznie poprawną narracją. Jeśli się nie zgadzasz, musisz argumentować, a nie odpowiadać zakazami prawnymi. To, że państwo na przykład zakazuje kwestionowania Holokaustu, jest błędne, myślę że trzeba używać argumentów! Jeśli sięgniesz po władzę prawną, przegrałeś - konkluduje msgr Torbjørn, który interesuje się również kwestiami prawnymi i etycznymi. Ukończył on studia w dziedzinie prawa (1994) i otrzymał doktorat (1999) na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie.
„Jeśli są skomplikowane sprawy, najpierw trzeba porozmawiać, zanim się do siebie napisze”.
Rozmawiaj, nie pisz
1 listopada ks. Torbjørn opuści parafię św. Teresy w Hønefoss, gdzie mieszka od 1 listopada 2014 roku, aby zostać proboszczem parafii NMP w Stabekk.
– Co chcesz zabrać ze sobą z Hønefoss?
– Hønefoss to parafia w południowej Norwegii, która jest najbardziej podobna do parafii, które znam z północnej Norwegii: to mała parafia, ale z aktywnymi siostrami i wielkim zaangażowaniem wśród wiernych. Nie celebrujemy skomplikowanej liturgii, ale jest ona szczera - mówi ks. Torbjørn, który teraz przejmie odpowiedzialność za zgromadzenie liczące 6000 członków.
– Nie miałem tego, odkąd byłem kapelanem luterańskim w Meløy w Norlandii. Administracyjnie znam parafię w Stabekk, ale to nie jest najważniejsze: teraz muszę poznać tych, którzy przychodzą na niedzielną Mszę. To jest moje główne zadanie – mówi i dodaje, że nie może się doczekać lepszego poznania pracowników i okolicy.
– Trwają również duże projekty związane z ulepszeniem budynków. To będzie interesujące!
– Żyjemy w epoce polaryzacji i jest to szczególnie widoczne w mediach cyfrowych: funkcjonujemy w swoich środowiskach opiniotwórczych, rozmawiamy o innych, a nie z innymi – a cechy wyróżniające mogą się zacierać. Jaka jest dobra zasada dla tych, którzy chcą dawać przykład do naśladowania w debatach internetowych?
– Generalnie: Jeśli są skomplikowane sprawy, najpierw trzeba porozmawiać, zanim się do siebie napisze. Wtedy masz zupełnie inną okazję do dobrej komunikacji – możesz na przykład szybko skorygować nieporozumienia. Porozmawiajcie ze sobą, zanim napiszecie, to moja sugestia - mówi prałat Olsen. Z tęsknotą spogląda na lato, które wypełnia ulicę Akerseveien słońcem i ciszą: Ludzie w stolicy są na wakacjach!
– Lato jest przepełnione pięknem. Jaki jest twój mały letni cud?
– Największą letnią radością jest to, że jest naprawdę ciepło - a pomiędzy gorącymi dniami mamy trochę deszczu. Jednak śródziemnomorskie temperatury, to nie dla mnie - przyznaje prałat, zanim wyjawi nam mały sekret:
– Lubię pływać, a tuż pod plebanią w Hønefoss mamy Ranselvę - tam lubię się kąpać. Podejdź nieco w górę i popłyń z nurtem obok kościoła i w dół do plebanii. To jest wspaniałe – i nigdy nie widziałem, żeby ktoś inny to robił!
CZŁOWIEK I MOTOCYK: Jesienią prałat Torbjørn zabiera ze sobą motocykl i przenosi się do parafii NMP w Stabekk. To wyzwanie, na które czeka.
Przeczytaj więcej:
Święty Olaf - patron i obrońca Norwegii
Wakacje w Norwegii 2020. Część 4: Stiklestad